Jestem Łukasz. Mąż i ojciec  ….. Pamiętam, że jeszcze niedawno biegałem z kolegami po ulicy. Tuż po lekcjach wołaliśmy do siebie „Chodź na dwór”, „Czekam na ciebie na dworze”…. Graliśmy, biegaliśmy, rozmawialiśmy, ale tak naprawdę! Bez telefonu, bez komórki z głową pełną pomysłów i stale w ruchu. Podwórka osiedlowe były pełne dzieci. Dziś, konstatuję, dzieci też są, ale cisza, podwórka puste, a dzieci rozmawiają ze sobą „za pośrednictwem satelity” z nosem w komórce.

Pracuję, jestem zatrudniony na etacie, dlatego na realizację moich pomysłów zostaje mało czasu, a do tego rodzące się projekty są często weryfikowane przez środki finansowe, dostępny czas oraz chęć spędzenia czasu z dziećmi. Dlatego odłożyłem pewne moje marzenia, schowałem ambicje i postanowiłem zbudować coś, co pomoże w rozwoju naszych pociech. Proponuję zabawy, dzięki którym będziemy mogli wspólnie z rodziną i znajomymi spędzać czas na powietrzu, bliżej natury, obserwując przyrodę i korzystając z jej magicznego piękna.

Proponowane gry, sądzę, mogą być narzędziem i przeciwwagą dla telefonu, tabletu i komputera. Zachęcam do korzystania z zestawów gier podczas spotkań rodzinnych czy koleżeńskich. Jestem przekonany, że wspólny czas zabawy przyczyni się do umacniania więzi rodzinnych, koleżeńskich i międzypokoleniowych. Właśnie z tych powodów przeorganizowaliśmy nasze podwórko, a następnie zrodził się pomysł, aby wyjść i stworzyć warunki do zabawy dla innych
i dlatego powstała strona chodznadwor.pl

Szperam w Internecie i sprawdzam, co mogę zrobić w małej pracowni, którą pozostawił po sobie mój tata – z zawodu stolarz. Nie mam wszystkich maszyn dlatego korzystam z pomocy kolegów… Lubię dawać przedmiotom drugie życie. Dlatego wszystkie gry, które znajdują się
w ofercie, zawierają elementy, które pochodzą z odzysku i zostały użyte ponownie.

Nasze podwórko

Dzieci inspirują mnie do budowania kolejnych gier i elementów architektury podwórkowej.
Tak powstały:

  • drewniana równoważnia do dreptania jak po krawężniku;
  • bramka do piłki nożnej z metalowych rurek po poprzednim centralnym ogrzewaniu;
  • domek drewniany z płyty OSB, która była wcześniej częścią jakiegoś drewnianego kontenera;
  • huśtawka i ślizgawka – ślizg pożyczony od brata;
  • ladder golf – drabinka po winogronach oraz zużyte piłeczki tenisowe.

Jeszcze jedno – zawsze staram się budować gry wspólnie z dziećmi. Ze względów bezpieczeństwa oraz faktu, że dzieci zawsze chcą tych narzędzi, które akurat tata potrzebuje do skończenia jakiegoś elementu, pewne rzeczy są robione w godzinach nocnych. Na popołudnie planuję zadania w miarę bezpieczne oraz takie, które nie wymagają za dużo narzędzi, ponieważ po wspólnych pracach z dziećmi okazuje się, że brakuje narzędzi albo muszę ganiać Stasia i Manię po podwórku, żeby odzyskać śrubokręt, by dokręcić wkręta…

Mamy trochę podwórka, chcemy go przenieść i udostępnić dla innych… mamy głowę pełną pomysłów i będziemy je realizować. Poinformujemy was o kolejnej grze, wydarzeniu i konkretnych rozwiązaniach, które pomogą aktywnie spędzić czas #nadworze